Wpis zacznę od słodzenia, ale będzie to słodzenie płynące prosto z serca. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że trafiłam do zespołu projektowego Na Strychu! Tak wiem, inspiruję w nim już jakiś czas, więc po co znowu do tego wracam?! Otóż wracam dlatego, że po raz kolejny chcę powiedzieć wielkie dziękuję całej załodze, ale nie tylko za to, że mnie wybrała, ale przede wszystkim za to, że ciągle mobilizuje do działania i własnego rozwoju! Ilość moich „pierwszych razów” z Wami przyprawia mnie o zawrót głowy 😉
I tym razem będzie mój pierwszy raz, mój pierwszy raz z filcem. Czuję, że na jednym mikołajku się nie skończy, bo wpadłam jak śliwka w kompot 🙂 Dziękuję Ushii, to dzięki Tobie zarwałam noc i udziergałam tego przystojniaka! Zresztą, co tu dużo pisać, zobaczcie sami.
P.S. Jakość filcu 100% wełny ze sklepiku Na Strychu przerosła moje oczekiwania. Pracuje się z nim fantastycznie!
Jedną z ostatnich nowości na stryszkowych półkach jest płynny wosk Viva Decor. Zżerana przez ciekawość postanowiłam sprawdzić cóż to za stwór. Obejrzałam, przetestowałam, a wnioskami dzielę się w tym wpisie 🙂
Wosk jest preparatem na bazie wody, jest nietoksyczny i spala się razem ze świecą nie emitując przy tym żadnych toksyn, zapachu czy dodatkowego dymu. Sprzedawany jest w tubkach o pojemności 25 ml, zakończonych precyzyjnym aplikatorem – takim samym jak w perełkach w płynie (Perlen Pen). Wosk występuje w kilkunastu kolorach, w sklepiku Na Strychu znajdziecie je wszystkie.
Sam preparat jest dość gęsty, dzięki czemu przy nakładaniu przez szablon nie wchodzi pod niego. Ale uwaga, najlepiej sprawdzą się tu szablony samoprzylepne. Można też wykorzystać zwykły szablon, ale dla uzyskania precyzyjnego odwzorowania trzeba pokryć go klejem do szablonów. W przeciwnym razie wosk podejdzie pod szablon i jedyne, co uda nam się osiągnąć to rozczarowanie 😉
Na szablon wyciskamy niedużą ilość preparatu prosto z tubki, rozprowadzamy szpachelką i od razu odklejamy szablon, nie czekając do wyschnięcia wosku (postępujemy podobnie jak w przypadku past strukturalnych). Pamiętajcie, aby zaraz po skończonej pracy umyć dokładnie szablon. Wosk o intensywnej barwie może zabarwić szablon, jednak nie pozbawi go walorów użytkowych. Dzięki precyzyjnej końcówce wzór możemy również narysować sami, bez użycia szablonu. Ostatecznie wybrałam tę opcję. Uważam, że do odręcznego rysowania wosk mógłby być odrobinę rzadszy, ale wówczas pewnie byłby za rzadki do nanoszenia go przez szablon. Wygląda na to, że jego konsystencja nie jest kwestią przypadku 🙂
Woskiem z łatwością narysujemy zarówno cienką, jak i grubą linię. Kropeczki też wychodzą całkiem zgrabne.
Za pomocą wosku możemy też zmienić kolor świecy, pokrywając ją preparatem w części lub w całości. Wówczas wosk wyciskamy bezpośrednio na świecę i rozprowadzamy gąbeczką. Aby uzyskać fajny efekt cieniowania i przejść kolorów możemy użyć kilku wosków. Kolory łączą się bowiem ze sobą tworząc nowe odcienie. Mokry wosk możemy też opruszyć brokatem.
Czas schnięcia zależy od ilości nałożonego preparatu, jednak nie więcej niż kilka godzin. Świecę pozostawiłam do wyschnięcia na noc. Następnego dnia wosk był całkowicie suchy.
Ja postawiłam na klasykę. Wybrałam świecę w kolorze ecru i czerwony wosk. Taką świecą mogę cieszyć się nie tylko w okresie świąt, ale i po nich 🙂
W minioną niedzielę tak pięknie świeciło u mnie słońce, że spakowałam świecę, chwyciłam aparat i pomaszerowałam na spacer do pobliskiego parku. Udało mi się zatrzymać ostatnie momenty złotej jesieni.
Jak Wasze przygotowania do świąt? Wciąż w sferze planów, czy coś zaczęło się już dziać? Rzućcie okiem na filmik, który przygotowałam. Być może przyda się Wam w ferworze przedświątecznego szaleństwa.
I jeszcze kilka zdjęć:
Listę materiałów znajdziecie na blogu sklepiku Na Strychu, tu oraz w opisie filmu na YouTube tu.
Rany, jak ja nie mogłam doczekać się dzisiejszego dnia! A wszystko przez chęć podzielenia się z Wami moim pierwszym w życiu filmem 🙂 Rozwijam się, prę do przodu jak szczur w korporacji 😉
Ale do brzegu, przygotowałam film o tym, jak wykonać lustrzaną odbitkę stempla przy pomocy MISTI. W dalszej części filmu możecie zobaczyć jak taką odbitkę wykorzystać do wykonania wirującej kartki.
Liczę, że zarówno film, jak i kurs Wam się spodobają.
Tak, tak! Po raz pierwszy wykonałam Artist Trading Cards. Dotąd jakoś się nie składało, ale dzięki najnowszemu wyzwaniu sklepiku Na Strychu mogłam zmierzyć się z tym zwierzem. Zdradzę Wam, że to naprawdę niezła frajda tworzyć te malutkie karty (dla niewtajemniczonych – 6,4×8,9cm). I jak? Czy Kraftszopowy styl da się rozpoznać na pierwszy rzut oka?
Na blogu Na Strychu ruszyłyśmy właśnie z wyzwaniem ATC, co więcej zorganizowałyśmy realną wymianę kart. Po szczegóły zapraszam tutaj.
Po listę użytych materiałów odsyłam na Stryszkowego bloga, tutaj.